[Iri]

NoÂż cholera! Gorszego miejsca nie daÂło siĂŞ juÂż chyba wybraĂŚ... *westchnĂŞÂła wyraÂźnie poirytowana, bo zimno i mokro i jakoÂś tak nieswojo siĂŞ czuÂła wÂśrĂłd tych ciemnoÂści...Po stokroĂŚ przeklinaÂła siĂŞ w duchu, Âże jakim magiem nie jest i Âże jakÂą sztuczkÂą popisaĂŚ siĂŞ nie moÂże, by nieco rozjaÂśniĂŚ mrok wokoÂło panujÂący...
Mimo wszystko nie cofnê³a siê i œmia³o brnê³a przez kolejne korytarze choÌ przeca labirynt nie wydawa³ siê jej jakimœ specjalnie urokliwym miejscem. Jedyne co sprawia³o rudow³osej przyjemnoœÌ to cisza... Nareszcie nikt nie mieli³ ozorem niepotrzebnie, nikt nie t³uk³ nic po k¹tach... Cudownie! Tylko ona i ciche stukanie obcasów.
DÂługa jeszcze chwila musiaÂła upÂłyn¹Ì, gdy wreszcie w odpowiednie drzwi trafiÂła.SprĂŞÂżystym krokiem na Âśrodek sali wkroczyÂła.  RozejrzaÂła sie po wnĂŞtrzu sporej i rĂłwnie przeraÂźliwie mrocznej komnaty. * Czy taka tu juÂż bieda panuje, Âże nawet w ÂświatÂło zainwestowaĂŚ zacny klan nie moÂże...ech *wymruczaÂła do siebie nie bardzo wiedzÂąc co ma pocz¹Ì dalej wszak nikogo nie dostrzegÂła, a cisza aÂż kuÂła w szpiczaste uszy...*

[Avery]

Wtem ca³¹ salê wype³ni³ mêski g³os..O dziwo znajomy.. Wybacz,Panienko,ale nawet ja nie pamiêtam ile komnat znajduje siê w labiryncie,a chêÌ zainwestowania w œwiat³o do ka¿dej z nich kosztowa³aby nas maj¹tek..Dlatego te¿ lepiej i m¹drzej jest nosiÌ ze sob¹ Ÿród³o œwiat³a.. mówi¹c to zapali³ kaganek,który mia³ ze sob¹ tym samym rozœwietlaj¹c mrok,który panowa³ w pomieszczeniu.Kiedy przejœciowe oœlepienie przesz³o,elfka zauwa¿y³a blad¹ twarz m³odziana,który siedzia³ na jednym z krzese³..Pomiêdzy krzes³ami znajdowa³ siê mahoniowy stó³,który widaÌ,¿e s³u¿y³ ju¿ wiele lat..Zechce Panienka usi¹œÌ? spyta³ z szelmowskim uœmieszkiem gestem d³oni wskazuj¹c na miejsce naprzeciw siebie..

[Iri]

*Po chwili wahania zasiadÂła rĂłwnieÂż przy stole. A co bĂŞdzie staĂŚ i mĂŞczyĂŚ nogi!
 Spode rudego Âłba ÂłypnĂŞÂła groÂźnie na Averego prĂłbujÂąc ukryĂŚ zmieszanie wywoÂłane zapewne podsÂłuchanÂą ostatniÂą jej wypowiedziÂą. Wreszcie wyprostowaÂła sie i zapytaÂła* Mam nadziejĂŞ, iÂż znasz powĂłd mego przybycia? *bursztynowe spojrzenie zsunĂŞÂło siĂŞ z postaci mÂłodzika i powĂŞdrowaÂło w stronĂŞ kaganka. PoczuÂła siĂŞ nieco lepiej...*

[Avery]

Domyœlam siê..uœmiechn¹³ siê k¹cikami ust.. Jednak z chêci¹ wys³ucham tego¿ powodu z Twoich ust,Z³otko..

[Iri]

*Spokojnie nabraÂła powietrza w pÂłuca, by zaraz je wolniutko wypuÂściĂŚ. RozluÂźniÂła siĂŞ, chÂłodna atmosfera komnaty nie byÂła juÂż tak przytÂłaczajÂąca...
Ponownie wzrok uniosÂła na Averego, po czym odrzekÂła z delikatnym uÂśmiechem* Có¿, pragnĂŞ zasmakowaĂŚ czegoÂś nowego... I wiem, Âże wy moÂżecie mi to zapewniĂŚ. Nie bĂŞdĂŞ paplaÂła o samorealizacji i o speÂłnieniu, bo to chyba jasne? *jej Âłukowate brwi uniosÂły siĂŞ nieco ku gĂłrze*  ChcĂŞ zasiliĂŚ wasze szeregi, myÂślĂŞ, iÂż moÂże byĂŚ to interesujÂące, a i nawet zabawne...

[Avery]

Wys³ucha³ ze spokojem na twarzy s³ów elfki po czym ozwa³ siê cicho..Owszem,mo¿emy Ci du¿o zapewniÌ..Rozrywki,jak i pracy..Pieniêdzy,domu..Wszystko..Jednak wszystko te¿ ma swoj¹ cenê..Powiedz mi proszê..Co Ty masz zamiar wnieœÌ do klanu ? Jak chcesz zap³aciÌ za to wszystko ? spyta³ unosz¹c nieznacznie jedn¹ brew ku górze..Oczywiœcie to przenoœnia,bo nikt przecie nie bêdzie Ci kaza³ p³aciÌ,za klan z³otem..

[Iri]

Co wniosê? *zaœmia³a siê rubasznie* Oczywiœcie swoj¹ osóbkê! *mrugnê³a doù ³obuzersko lecz zaraz doda³a* Jasn¹ dla mnie spraw¹ jest lojalnoœÌ, nie odmówiê nikomu pomocnej d³oni jeœli tylko ktoœ bêdzie jej potrzebowa³, ponadto gwarantujê aktywnie uczestniczyÌ w ¿yciu klanu jak i podtrzymywaÌ go przy bycie...
Nie pragnê dzia³aÌ pod waszymi skrzyd³ami lecz równo ramiê w ramiê... Có¿, wiêcej mogê jeszcze rzec? *uœmiechnê³a siê nieznacznie*

[Avery]

Mhm..Rozumiem.. Mrukn¹³ jeno notuj¹c to w g³owie..A czym siê Panienka pa³a ? spyta³ na nowo podnosz¹c wzrok na elfkê.. I co by Panienka chcia³a u nas robiÌ?

[Iri]

Jakby to zgrabnie uj¹Ì... *uœmiechnê³a siê wesolutko* Mam lepkie paluszki... *mrugnê³a doù jakby w konspiracyjny sposób po czym dorzuci³a* I szczerze mówi¹c liczy³am, i¿ to wy bêdziecie wiedzieli co mam z sob¹ zrobiÌ *zaœmia³a siê perliœcie*

[Avery]

PokiwaÂł jeno gÂłowÂą szukajÂąc w gÂłowie coraz to nowych pytaĂą..W zamyÂśleniu spuÂściÂł wzrok na blat stoÂłu pocierajÂąc prawÂą dÂłoniÂą swe lico..W koĂącu spytaÂł po raz kolejny,podnoszÂąc wzrok na kobietĂŞ..A gdyby zlecono Ci okradzenie lubianej przez Ciebie osoby..Okradzenie,bÂądÂź zabĂłjstwo..ZrobiÂłabyÂś to ? spytaÂł z lekkim,acz nieco zÂłoÂśliwym uÂśmieszkiem,ktĂłry jakÂże pasowaÂł do mÂłodziana..

[Iri]

Lubianej powiadasz...? *zapyta³a chc¹c upewniÌ siê czy dobrze pos³ysza³a. Zaraz na twarz dziewki jadowity uœmieszek wpe³z³. Och! Jak¿e lubi³a ³apaÌ za s³ówka!* Tak, myœlê, i¿ by³abym do tego zdolna... Ró¿ne rzeczy siê robi³o nie mniej gorsze czy te¿ lepsze *mruknê³a beznamiêtnie*

[Avery]

Mhm..No,dobrze..mrukn¹³ patrz¹c wci¹¿ na dziewkê..Myœlê,¿e to tyle,z mojej strony..Czy chcia³abyœ dodaÌ coœ od siebie?

[Iri]

Nie...raczej nie *odparÂła po chwili namysÂłu* Czy to juÂż wszystko? *uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ doĂą delikatnie*

[Avery]

Tak,to wszystko.. rzek³ wstaj¹c..Sk³oni³ siê w stronê elfki teatralnie po czym rzek³ na odchodne Teraz musisz trochê poczekaÌ..Je¿eli chcesz,idŸ gdzie chcesz..Znajdziemy Ciê.. uœmiechn¹³ siê k¹cikami ust po czym wyszed³ z komnaty..

[Iri]

*RudowÂłosa nie czekaÂła dÂługo. Zaraz gdy mÂłodzian komnatĂŞ opuÂściÂł Irwiell podniosÂła zacny tyÂłek i ruszyÂła ku wyjÂściu miotajÂąc przy okazji przekleĂąstwa na prawo i lewo, najwyraÂźniej niezbyt zachwycona perspektywÂą przeprawy przez labirynt...*